Prawdziwa Portugalia
Życie w Portugalii

Portugalia na 100% – kiedy Portugalia staje się częścią Twojego życia

Moi drodzy, nie samą plażą i słońcem egzystuje człowiek (mieszkający) w Portugalii. Co świadczy o tym, że na pewno dotarłeś na właściwie miejsce i zadomowiłeś się tu na dłużej? Jak rozpoznać, że Portugalia wkroczyła do Twojego życia NA POWAŻNIE? Czy zachowujesz się już jak prawdziwy Portugalczyk?

Oto kilka nie zawsze oczywistych zwiastunów portugalskości i jej następstw.

  1. Gawędzisz sobie z obsługą podczas płacenia za zakupy
  2. Z premedytacją spóźniasz się na wybrane spotkania
  3. Jesteś (pseudo) fanem dorsza
  4. Nie dziwisz się, że sól nie wysypuje się z solniczki
  5. Z każdym kolejnym sezonem jesienno-zimowym ubierasz się coraz grubiej
  6. Przed almoço mówisz: „Bom dia”, a po: „Boa tarde”
  7. Parkujesz auto tuż przed plażą i odpoczywasz w tymże aucie
  8. Masz swoją ulubioną kawiarnię, do której wchodzisz jak domownik

1. Gawędzisz sobie z obsługą podczas płacenia za zakupy

Mniejszy supermarket bądź lokalny warzywniak. Kiedy ucinasz sobie niezobowiązującą pogawędkę z kasjerką/kasjerem podczas pakowania zakupów do torby (mimo że za tobą czeka sznur ludzi – ale kto by się spieszył?), to znak, że na 100% zadomowiłeś się w Portugalii.

2. Z premedytacją spóźniasz się na wybrane spotkania

W gronie swoich portugalskich znajomych masz takie osoby, które ZAWSZE się spóźniają. Wiesz już, kto przyjdzie 20 minut po czasie, a kto spóźni się nawet o godzinę. Dopasowujesz więc swoje przybycie pod konkretną osobę, aby na darmo nie czekać na miejscu. Umawiasz się z Mariją na 18:00, ale czujesz pod skórą, że ta i tak przyjdzie pół godziny później. Na miejscu spotkania pojawiasz się więc na 18:30. I wilk syty, i owca cała.

3. Jesteś (pseudo) fanem dorsza

Bacalhau, czyli dorsz, to kulinarna świętość narodu portugalskiego.

Nawet jeśli nie podzielasz zdania na równi z Portugalczykami, to wiesz już, że nie należy mówić prawdy. Nie narzekasz i nie wybrzydzasz. Jeśli nie chcesz narazić się w towarzystwie, przyjmujesz jedną z dwóch strategii:

  1. Nieszczerze chwalisz dorsza (tak dla świętego spokoju).
  2. Strategicznie przemilczasz sprawę z małym przebąknięciem, że owszem, to rzeczywiście pyszna ryba.

Jeśli natomiast jesteś zwolennikiem bacalhau, to (do wyboru):

  • żywo i energicznie udzielasz się w rozmowach na temat stopnia odsolenia dorsza na nadzielnym obiedzie,
  • dyskutujesz zażarcie, które danie z dorsza jest najlepsze: Bacalhau à Brás (czyli dorsz z chipsami typu sticks, cebulą i jajkiem) czy Bacalhau com natas (dorsz w sosie śmietanowym) lub jeszcze inne,
  • wiesz, jak wybrać najlepszego dorsza na grilla,
  • kultywujesz tradycję wręczania bacalhau jako prezent na Boże Narodzenie.

Przeczytaj także: Jak pokroić i jak odsolić dorsza portugalskiego, czyli bacalhau

4. Nie dziwisz się, że sól nie wysypuje się z solniczki

Jeśli posiadasz zwykłą, małą solniczkę na drobną sól, ta najczęściej wilgocieje w środku i oblepia dziurki, przez co niemożliwe staje się posolenia pomidora na kanapce. Solniczka idzie więc w odstawkę i trzeba solić dłonią. W wersji bardziej zaawansowanej nie używasz w ogóle soli drobnej, tylko stawiasz na gruboziarnistą.

A jeśli o wilku mowa… Może właśnie między innymi z tego powodu Portugalczycy lubują się jedynie w gruboziarnistej soli – wszak drobnoziarnista sól nabiera wilgoci o wiele szybciej. Gruboziarnista nie tylko doskonale łączy się z rybami i owocami morza, ale dodatkowo łatwiej ją okiełzać w nadmorskim, wilgotnym klimacie.

5. Z każdym kolejnym sezonem jesienno-zimowym ubierasz się coraz grubiej

Po sezonie, gdy słońce nie jest już tak silne, bardzo ławo rozróżniasz turystów od tubylców. Turyści i nowoprzybyłe osoby łapią słońce niemalże całym ciałem, z wyrysowanym szczęściem na twarzy – nawet w październiku często można ich rozpoznać po krótkim rękawku, a nawet letnich spodenkach.

Natomiast Ty, jako wieloletni mieszkaniec Portugalii, nie pasujesz już do tego stada. Jeśli wejdziesz między wrony, musisz krakać jak i one. Podczas gdy przyjezdni chodzą nadmiernie rozgogoleni, Ty ze zdziwieniem zauważasz, że mimowolnie z roku na rok zakładasz na siebie coraz więcej ubrań w okresie jesienno-zimowym. Cóż, ciało dostosowuje się do nowych warunków klimatycznych, a wilgoć i wiatr znad oceanu dają się we znaki.

Gdy „tamci” noszą lekki sweterek, Ty masz już założoną kurtkę. Gdy „tamci” wciąż drepcą w lekkich butach, dla Ciebie to czas na cieplejsze, zimowe obuwie. To znak, że zostałeś „tubylcem”.

Przeczytaj także: Grudzień w Portugalii – zima i czas świąteczny oraz Styczeń w Portugalii – jest zima, to musi być zimno!

6. Przed almoço mówisz: „Bom dia”, a po: „Boa tarde”

Rodzaj wypowiadanego „Dzień dobry” dopasowujesz do zjedzonego, bądź nie, almoço. Jeśli jeszcze nie jadłeś obiadu, powiesz Bom dia, natomiast po obiedzie witasz się przez użycie zwrotu Boa tarde.
Więcej na ten temat przeczytasz tutaj: Dzień dobry po portugalsku.

7. Parkujesz auto tuż przed plażą i odpoczywasz w tymże aucie

To poziom zaawansowany portugalskości. Podjeżdżasz autem pod samą plażę (na tyle blisko, o ile pozwala lokalny parking), a następnie… pozostajesz w aucie. Patrzysz na ocean, jesz, słuchasz muzyki, czytasz gazetę itp. Czynności relaksacyjne są dowolne, najważniejsze by były wykonane w aucie.

W ten sposób postępuje wiele Portugalczyków (niezależnie od wieku i pory roku). Moja teoria na wyjaśnienie tego fenomenu to niechęć wychodzenia z auta z powodu warunków pogodowych (np. silnego wiatru i/lub wilgoci albo zbyt mocnego słońca latem). Nie jestem pewna, czy to słuszne przypuszczenie. Nie wszystkie rzeczy na tym świecie muszą mieć wyjaśnienie. Przesiadywanie w aucie tuż przy plaży prawdopodobnie już na zawsze pozostanie dla mnie enigmą.

8. Masz swoją ulubioną kawiarnię, do której wchodzisz jak domownik

Nieopodal Twojego domu lub miejsca pracy znajduje się jedno z wielu Cafés, czyli kawiarni. Nie jest to jednak pierwsze lepsze Café, ale TWOJE Café. Obsługa zna Cię już bardzo dobrze, bo przychodzisz tu regularnie i zawsze pałaszujesz to samo.

Masz tu swój ulubiony stolik i w zasadzie nie musisz składać zamówienia. Wystarczy, że pojawisz się w lokalu, a Twoja ulubiona, portugalska kawa z ciastkiem bądź poranny tost z meia de leite (kawą z mlekiem) pojawia się w mgnieniu oka.

Powyżej wymienione przykłady to kropla w morzu bycia „Portugalczykiem z wyboru”. Ciekawa jestem, co jeszcze przychodzi Ci do głowy w tym temacie – wszelkie komentarze poniżej są mile widziane.

2 komentarze

  • Jacek

    Dzień dobry,

    Przede wszystkim bardzo fajny blog. Dużo ciekawych rzeczy i inspiracji.
    Planuje pierwszą podróż do Portugalii i mam takie podstawowe pytanie lecieć czy jechać? Loty dość drogo wychodzą dla 5 osób.
    Myśle o północy, interesuje mnie kuchnia, architektura i przyroda z dala od zgiełku np. region Douro.

    Będę wdzięczny za poradę.

    Pzdr.

    • Portugalskie Opowieści

      Jacku,
      dziękuję za miłe słowa!
      Wszystko tak naprawdę zależy od tego, ile czasu chcesz przeznaczyć na wakacje. Sama podróż autem to co najmniej ok. 2-4 dni w jedną stronę w zależności od tempa, planu zwiedzania czy liczby kierowców.
      Myślę, że pierwszy raz warto przylecieć (np. do Porto) i już na miejscu wypożyczyć auto, by móc potem cieszyć się pobytem i skupić na poznawaniu północy. Na pewno warto zwiedzić region Douro, ale też poznać północne wybrzeże, miasteczka krainy Minho czy góry Peneda-Gerês.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *